Tymczasem Jezus idzie z jakąś wielką odwagą do Jerozolimy na święta, bo nie nadeszła jeszcze Jego godzina. On wie, że nic się nie stanie bez woli Ojca.
Z Ewangelii według św. Jana: Nikt Go jednak nie pojmał, ponieważ nie nadeszła jeszcze Jego godzina.
Czasami żyjemy w nieustannym lęku, w przekonaniu, że grozi nam niebezpieczeństwo, w stresie, boimy się nadchodzących dni i chwil, które przed nami, rozmów, które mamy odbyć spotkań, które mogą nas złamać czy coś nam odebrać.
Tymczasem Jezus idzie z jakąś wielką odwagą do Jerozolimy na święta, bo nie nadeszła jeszcze Jego godzina. On wie, że nic się nie stanie bez woli Ojca. I on wie, że wielu rzeczom nie jest w stanie zapobiec. Stara się więc zrobić wszystko, by zachować swoją obecność w tajemnicy, ale jednocześnie naucza, by nie stracić okazji do ogłoszenia Ewangelii.
Jaki musiał być w nim pokój serca, jaka dojrzałość, jakie przekonanie że jest w rękach Boga, skoro nie było tam lęku – a raczej troska o tych, których miał wokół siebie? Do zobaczenia jutro.