Czytania radosnej trzeciej niedzieli Adwentu rozpoczynają się od przepięknego obrazu pustyni, która zakwitnie, wyda owoce.
To, co suche, kamieniste, twarde, bez życia, stanie się teraz cudownym ogrodem. Znaki tego zbawienia, są bardzo konkretne, są już widoczne. Proroctwo z pierwszego czytania przekracza granice interpretacji historycznej jest zapowiedzią egzystencjalnego zbawienia, obejmującego całego człowieka. Będzie ono spełnieniem najgłębszych ludzkich pragnień. Owszem, więcej, bo nasze pragnienia są często bardzo płaskie, ograniczone, przyziemne.
Także psalm podejmuje obraz znaków zbawienia, Bożego działania, które przemienia życie człowieka. To nadzieja, która ożywia nasze adwentowe oczekiwanie, zaprasza do ciągłej gotowości, która otwiera także na drugiego człowieka, jak słyszymy w drugim czytaniu.
Pytanie Jana z Ewangelii to pytanie o tożsamość Jezusa, o sposób jej konkretnej realizacji. W tym sensie staje się ono także pytaniem bardzo osobistym, egzystencjalnym: Czy to naprawdę ty? Czy to ty jesteś Mesjaszem, Zbawicielem mojego życia? Czy w taki sposób naprawdę działasz? Czy jesteś obecny? I wreszcie: Czy to ma być sprawiedliwość? Miłosierdzie?
Znaki działania Jezusa nie przymuszają nikogo do wiary. Pozostawiają nas zawsze wolnymi, by móc Jego posłanie przyjąć lub odrzucić. Najważniejsze to nie “zgorszyć się” Bogiem, Jego miłosierdziem, sposobem Jego działania, na poziomie mojego konkretnego życia, Kościoła, świata, itd.
Oto sam Bóg przychodzi zbawić swój lud. Dzisiejsze czytania to zapowiedź zbawienia, Mesjasza, który na pewno nadchodzi, choć może nie jest dokładnie taki, jakim Go sobie wyobrażałeś. Bo jest Kimś o wiele większym. By nie być “złapanym w pułapkę”, “nie potknąć się o Jezusa”, by się nim nie zgorszyć, potrzeba przyjąć Jezusa z wiarą.