Skip to main content

I powiedzieli do proroka Jeremiasza: „Niech nasza prośba znajdzie posłuch u ciebie! Módl się za nami do twojego Pana Boga… aby twój Pan Bóg wskazał nam drogę, którą mamy pójść, i co mamy czynić”. (Jr 42,2–3)

Po zdobyciu Jerozolimy przez Babilończyków resztka ocalałych Żydów zwróciła się do proroka Jeremiasza ze zdumiewającą prośbą: „Módl się za nami do twojego Pana Boga…” Twojego? Czy Bóg Jeremiasza nie był także ich Bogiem?

Takie sytuacje nie są wyjątkowe i dzisiaj. Nierzadko tzw. katolicy niepraktykujący proszą mnie o modlitwę, gdy zmagają się z czymś trudnym i bolesnym. Odpowiadam wtedy: „Dobrze, ale i ty sam się módl w tej sprawie”. „A nie, lepiej, żebyś ty się pomodliła, masz lepsze wejścia…”

Ipo

„Módl się do twojego Pana Boga…”

Prorok odpowiedział: „Dobrze! Będę się modlił do waszego Pana Boga” (w. 4). Waszego, nie mojego. Jeremiasz delikatnie przypomina Żydom, że ten Bóg, od którego chcą coś uzyskać, jest ich Bogiem, a nieszczęście, które ich spotkało, jest skutkiem porzucenia Go. Mówił im to wcześniej już wielokrotnie, ale nie słuchali.

Teraz też nie posłuchali. Nie wierzyli Bogu ani wcześniej, ani teraz. Przez usta Jeremiasza otrzymali radę, co mają zrobić, aby się ocalić, lecz tak jak wcześniej, teraz też zrobili inaczej. Konsekwentnie.

Potem zapewne winili Boga za swoje nieszczęście.

Zastanów się:

1. Czy Bóg jest naprawdę twoim Bogiem? Czy też Bogiem księży, Kościoła, krewnych czy znajomych?

2. Czy gdy prosisz Go o coś, robisz to szczerze i z autentyczną intencją?

3. Czy wypełniasz to, co On ci mówi — na modlitwie, za pośrednictwem ludzi i wydarzeń?