Skip to main content

Ludzie coraz bardziej spoufalają się z Bogiem. Przekraczają „granice dobrego smaku” i chcą, by Trójjedyny Bóg zszedł do ich „poziomu”. Bóg nie jest jednak „chłopcem na posyłki”. Nie będzie wykonywał wszystkiego, co „wpadnie nam do głowy”. On chce dla nas dobra, więc nie będzie czynił rzeczy, które zubożają naszą wiarę…

Przeczytaj: Mt 12,38-42

Tweety:

Nauczycielu, chcielibyśmy jakiś znak widzieć od Ciebie

dnw

Rozważanie:

We fragmencie Ewangelii Mt 12,38-42 słyszymy o „niektórych” uczonych w Piśmie i faryzeuszach, którzy oczekują od Jezusa znaku, który ciągle będzie widoczny. Chodzi tutaj o cud nieustannie utwierdzający ich w przekonaniu, że Jezus jest Synem Bożym. Ciężko o bardziej wyrafinowaną prośbę. W świetle słów wypowiedzianych przez zmartwychwstałego Chrystusa do św. Tomasza widać to najbardziej. Apostoł „okrzyknięty” w Kościele „świętym niedowiarkiem” usłyszał, że uwierzył dlatego, że ujrzał Jezusa po Jego powstaniu z martwych. Chrystus powiedział wtedy również znamienne słowa: „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (J 20, 29). Z tych słów wynika bardzo prosty wniosek. Wiara musi być wiarą w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie ma mowy o zaufaniu, gdy wszystko wiemy i jesteśmy ciągle „dokarmiani” nowymi cudami i nadzwyczajnymi sytuacjami.

Dlatego trzeba nam przyjąć, że nie ma możliwości, by ciągle emocjonalnie odbierać Pana Boga. To prawda, że Wszechmogący rozdaje wielu osobom „duchowe cukierki”, ale nigdy nie jest to stałe. Po okresie doznaniowego doświadczenia Boga, przychodzi czas, by ochłonąć i potwierdzić, że się Go kocha. Łatwo bowiem zrezygnować z „ziemskich przyjemności”, gdy jesteśmy w euforii i unosimy się dwa metry nad ziemią. O wiele trudniej wierzyć i wyznawać „Boże zasady życia”, gdy nie ma porywu zachwytu i trzeba codziennie, krok po kroku, podążać za Panem Bogiem.

W wierze potrzeba zwykłej, prostej wierności, a nie „zestawu spektakularnych cudów”, które na chwilę będą nas budzić z duchowego lenistwa.

Dlatego Chrystus nie odpowiedział pozytywnie na prośbę swoich rozmówców. Nie odesłał ich jednak z kwitkiem. Dał im dobrą wskazówkę. Może część z nich z niej skorzystała i nawróciła się po Jego zmartwychwstaniu? Jezus wspaniałomyślnie „połączył fakty”. Objaśnił, że będzie miała miejsce „symboliczna powtórka”. Tak jak kiedyś Jonasz był trzy dni w łonie ziemi, tak On będzie taki sam czas w grobie.

Chrystus podkreśla, że to zdecydowanie wystarczy dla umocnienia ich wiary. Ludzie żyjący przed nimi nie mieli szansy poznać Syna Bożego. Zadowolili się „zwykłym prorokiem”, a oni mają okazję słuchać i dotykać samego Boga.
Niech to biblijne wydarzenie zachęci nas do przemyślenia, czy przypadkiem zbytnio nie narzekamy. Obyśmy nie byli smutnymi potwierdzeniami powiedzenia: „cudze chwalicie swego nie znacie”. Bóg uczynił w naszym życiu tyle cudów, że na pewno jest to w stanie ożywić naszą wiarę…

Modlitwa:

Panie, zamiast cudów daj mi wiarę. Amen