Kto pyta nie błądzi. To powiedzenie sprawdza się w Ewangelii św. Mateusza 16,13-19. W tym wypadku skorzystał z niego Jezus. Gdy był na „przechadzce” ze swoimi uczniami, postanowił zrobić ankietę na temat: „Co mówią ludzie? Kim według nich jest Syn Człowieczy?”(Mt 16,13).
Przeczytaj: Mt 16,13-19
Tweety:
Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?
Rozważanie:
Bardzo ryzykowne posunięcie. Chrystus mógł usłyszeć rzeczy, od których „czerwienią się uszy”. Jezus jednak zaryzykował, ponieważ chciał dowiedzieć się „na czym stoi”. Wbrew pozorom, opinia publiczna jest bardzo ważnym źródłem informacji. Chociaż często zniekształconym, to i tak bardzo cennym. W końcu, w każdej opinii jest jakieś „ziarno prawdy”. Warto zastanowić się, czy również w naszym życiu są momenty, gdy chcemy posłuchać, co inni mają do powiedzenia na temat ważnych dla nas rzeczy. Naprawdę jest to wartościowy zabieg. To prawda, że nie jest to proste. Wielokrotnie wymaga bowiem samozaparcia, ponieważ nie raz przyjdzie nam spotkać się z całkowicie inną wizją świata…
Aby się lepiej do tego zmotywować, zaobserwujmy, jak ankietę na swój temat przeprowadził Chrystus. Po pierwsze, dokonał jej w gronie swych uczniów. Pokazuje to, że nie każdego warto pytać o „opinię publiczną”. Bywa ona bowiem często modulowana i dopasowywana do własnych potrzeb. Niby ludzie mówią o zdaniu innych, a tak naprawdę przemycają „pod płaszczykiem” powszechnych poglądów, własne zamierzenia i filozofie. Dlatego, gdy chcemy mieć statystyki zgodne z rzeczywistością, pytajmy ludzi, którym możemy zaufać. Oni najlepiej opowiedzą nam, o czym ludzie rozmawiają „na rogach”.
Po drugie, Chrystus zapytał o wypowiadane przez ludzi słowa, a nie o ich reakcje. Wiedział, że słowa są bardziej wymierne. Z obserwacji ludzkich emocji i mimiki, powstają różne nadinterpretacje. Jego to nie interesowało. On chciał „suchych faktów”. Jest to naprawdę istotna zasada. Nie warto plątać się w ludzkie „półuśmiechy”, wyszeptane przekonania. Lepiej się skupić na tym, co ujrzało światło dzienne. Gdy ktoś wstydzi się wypowiedzieć swoje myśli, to znaczy, że nie są one warte usłyszenia. Oczywiście, cała ta procedura „dowiadywania się o zdaniu innych”, nie jest bezcelowa. Powinna ona prowadzić do jakiś wniosków. Albo zmienia ona nas, albo jest punktem wyjścia do dyskusji z innymi.
W wypadku tej sceny biblijnej, doszło do tej drugiej opcji. Chrystus będąc „bardziej poinformowany”, chce usłyszeć, co myślą na Jego temat najbliżsi. Jest to bardzo dobre posunięcie. Bez sensu bowiem pytać o nastawienie obcych ludzi, którzy nie mają dogłębnego oglądu sprawy. Zdanie niezwiązanych z nami ludzi, jest tylko „fazą wstępną”. Częścią zasadniczą jest ocena tych, którzy „patrzą nam na ręce”. Dzięki ich sugestiom najwięcej możemy się o sobie dowiedzieć. Jezus usłyszał od św. Piotra, że jest „Chrystusem (czyli namaszczonym), Synem Boga żywego” (zob. Mt 16,16). To bardzo uprzejme ze strony świętego Piotra, że chciał to dostrzec. Właśnie dzięki takim trafnym odpowiedziom, został on wybrany na pierwszego papieża. Zbawiciel widział, że Jego wiara ma mocne fundamenty. Zresztą, bardzo konkretnie dał świętemu Piotrowi do zrozumienia, że jego opinia, nie jest tylko wynikiem wnikliwej obserwacji. Do zobaczenia boskości Jezusa potrzeba bowiem głębokiej relacji z Bogiem. Właśnie to, zostało u świętego Piotra docenione.
Dlatego, gdy potrzebujemy, by ktoś nakreślił nam prawidłowy obraz naszej osoby, zwracajmy się do tych, którzy mają dobry kontakt z Bogiem. Tacy ludzie są w stanie powiedzieć nam zarówno swoje odczucia, jak i odczytać nasze wnętrze.
Modlitwa: Powierzam Tobie Panie papieża Franciszka. Jego zadaniem jest przewodniczenie Kościołowi, które wielokrotnie polega na tym, by dobrze odczytywać i interpretować „poruszenia serca” we Wspólnocie wierzących. Amen