Skip to main content

Jaki Bóg jest delikatny! Nie narzuca nam swojej obecności. Trudne jest to do pojęcia, ponieważ w codzienności co chwilę jesteśmy do czegoś zmuszani. Nie chce nam się wierzyć, że Ktoś (tym bardziej Bóg), może szanować nasze zdanie.

Przeczytaj: J 3,16-21

Tweety:
Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne.

Rozważanie:
Ojciec Niebieski daje nam własnego Syna, który poprzez urodzenie jako człowiek „skrócił dystans” do nieba. Zrobił to bardzo „łagodnie i taktownie”, by nie naruszyć naszej wolności. Bez przymusu, w mało znaczącym Betlejem, zaproponował nam, byśmy uwierzyli w Jego bóstwo i człowieczeństwo. Proponuje za to zawierzenie bardzo „atrakcyjną nagrodę”, bo aż życie wieczne! Niestety nie każdy chce się otworzyć na ofiarowane przez Boga zbawienie. Przez to sam „wypisuje na siebie wyrok”.

Święty Jan Ewangelista bardzo obrazowo tłumaczy, że sąd nad ludźmi, musi się odbyć mimo wielkiej miłości Boga. Co ciekawe, wcale nie kłóci się on z darowanym nam przez Stwórcę miłosierdziem. Aby to przedstawić, Ewangelista używa obrazu światła. Pisze, że chociaż jest ono dobre dla człowieka, nie wszyscy się do niego zbliżają, ponieważ w nim zaczynają być widoczne ich złe uczynki. Można wyciągnąć z tego wniosek, że największy problem z nawróceniem mają ci, którzy nie akceptują tego, że są niedoskonali.

Dzisiaj - 15 kwietnia 2015

Siląc się, by o własnych siłach osiągnąć sukces, zapominają o tym, że Bóg nie chce od nich idealnej postawy, tylko otwartości na Jego miłość. Jak widać, błąd jest w ich myśleniu. Powinni brać przykład z niektórych, wielkich grzeszników, którzy mimo świadomości własnej niewystarczalności, wyciągnęli ręce i prosili o przebaczenie. Pomimo, że było im wstyd pokazywać się z brudnymi rękami w „Bożym oświetleniu”, otrzymali to, o co prosili. Bóg z nieukrywaną radością, jak ojciec z przypowieści o marnotrawnym synu, przygarnął ich swoim miłosiernym ramieniem.

Ewangelia wg św. Jana 3,16-21 zachęca nas więc do przełamania w sobie strachu i zaryzykowania, by pokazać się w „Bożym świetle”. Może to i „obciach”, ale jak wiele można dzięki niemu zyskać!

Modlitwa:
Trójjedyny Boże, dziękuję Tobie za dzieło zbawienia. Bardzo się cieszę, że jesteś na mnie otwarty i chcesz, bym przychodził do Ciebie mimo moich wad i słabości. Amen.