Skip to main content

Rozwój rynku farmaceutycznego jest jak najbardziej pozytywnym zjawiskiem. Nie ma bowiem niczego złego w próbie walki z cierpieniem. Człowiek jest wręcz zobowiązany, do zmniejszania swojego bólu (nie mylić z eutanazją – zabijaniem). Takie postępowanie „mieści się” w przykazaniu miłości siebie i bliźniego. 

Niepokojące są jednak „głosy dochodzące z bezbożnego świata”, które starają się przekonać chrześcijan do poglądu, że są panami samych siebie. Jest w tym coś niepokojącego. Czy człowiek może się stawiać na miejscu Boga? Czy to nie On jest Panem wszystkiego, a nie my?

Przeczytaj: Flp 3,3-8a

Tweety: 
I owszem, nawet wszystko uznaję za stratę
ze względu na najwyższą wartość poznania
Chrystusa Jezusa, Pana mojego.

6 xi

Rozważanie:
Chcielibyśmy mieć nad wszystkim kontrolę. Panować nad „rozhulaną przyrodą”, decydować kto i jak umrze oraz kto jest godzien życia, a kto nie. Czy takie myślenie „nie stawia do kąta” Wszechmogącego Boga? Czy Miłosiernemu Stwórcy należy się tylko „jakieś tam miejsce”, czy raczej zasługuje On na prawo do „obsługi steru” całego naszego życia?

Powyższe pytania domagają się konkretnej odpowiedzi. Wkrada się bowiem do naszego myślenia błąd, że Bóg jest tylko „dodatkiem”. Takie nastawienie zubaża naszą wiarę. Prawdę mówiąc, to całkowicie ją zabija. Św. Paweł w Liście do Filipian uczciwie mówi, że ma wszystko, co umożliwiłoby mu „ludzkie zabezpieczenie”. Jednak rezygnuje z tego, ponieważ widzi, że jest to dla niego „balastem” w dążeniu do Boga.

Wraz z rozpoczęciem relacji z Chrystusem „na 100%” stwierdza, że cała reszta jest stratą. Czy my także jesteśmy gotowi wypowiedzieć takie słowa? Od nazwania problemu rozpoczyna się przecież droga przemiany…

Modlitwa:
Ojcze, rezygnuję ze wszystkiego. Pragnę porzucić wszystkie moje mniejsze i większe zabezpieczenia, by lepiej naśladować Twoją miłość. Amen