Św. Albert Chmielowski to człowiek o bystrym spojrzeniu. Te spojrzenie bylo czymś więcej niż tylko narzędziem malarza, lecz pozwalało mu zobaczyć Boga ukrytego w najbiedniejszych. Św. Albert z pokorą i oddaniem służył najbiedniejszym, aby nie zwątpili w miłość. Adorując Chrystusa, nauczył się, że trzeba być dobrym jak chleb i rozdawać siebie potrzebującym, nie czekając na wdzięczność. Potrafił dostrzec w drugim człowieku oblicze Chrystusa także wtedy, gdy było ono zniekształcone przez biedę i grzech. Tak właśnie patrzy święty.
Przeczytaj – Mt 5, 43-48
Tweety:
„Miłujcie waszych nieprzyjaciół:
„módlcie się za tych, którzy was prześladują”
„tak będziecie synami Ojca”
Rozważanie:
Stać się synem, to krok po kroku naśladować Ojca. Dzisiejsze Słowo wskazuje nam, że to miłość i to ta nieoczekująca na rewanż jest najgłębszą formą naśladowania Boga. On właśnie taki jest. Bez umiaru, bez oczekiwania na rewanż, często godząc się na odrzucenie, kocha każdego człowieka. Taka miłość jest zawsze tajemnicą, która zachwyca i pociąga. To, co możemy zrobić dla Tej Miłości, to pokochać Nią nieprzyjaciela. Nie „bo wypada”, ale ponieważ taki jest Bóg.
Modlitwa:
Boże, nieskończenie dobry i miłosierny, dziękuje Ci za dzieło Świętego Brata Alberta, który za przykładem Twego Syna stał się bratem wszystkich ludzi i przez pokorną posługę najbardziej opuszczonym i skrzywdzonym, ocalał w nich godność ludzką i wzbudzał wiarę w Twoją Opatrzność. Pozwól mi patrzeć na innych oczami św. Alberta. Amen.
Więcej na dziś:
2 Krn 18, 25-31a.33-34
Ps 51, 3-4.5-6ab.11 i 16