Bracia, nie oczerniajcie jeden drugiego! Kto oczernia brata swego lub sądzi go, uwłacza Prawu i osądza Prawo. Jk 4,11
Grzech najpowszechniejszy, a zarazem najbardziej wypierany i negowany. Nieżyczliwe obmawianie innych, automatyczne przypisywanie jak najniższych motywacji, głupoty, nienawiści, złych zamiarów weszło w krew, zatruło prywatne rozmowy, rozpanoszyło się w życiu publicznym: mediach, polityce, nawet w Kościele.
Może się wydawać, że nie tylko zasady dobrego wychowania przestały obowiązywać, lecz nawet obowiązek sprawdzania prawdziwości puszczanych w obieg czy powtarzanych za innymi informacji. Chodzi jedynie o to, żeby dopiec, pobić, dobić wroga. Już nie przeciwnika, oponenta politycznego czy ideowego, a wroga.
Jak bardzo jest to wszystko odległe od Ewangelii.
Jezus powiedział: „Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu” (Mt 12,36). Bezużytecznego. A z każdego słownego ataku na bliźniego? Z każdego kłamstwa? Z każdej potwarzy?
„Takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą” (Mt 7,2).
Zastanów się:
1. Jak się wypowiadasz o ludziach, którzy mają poglądy polityczne, społeczne, moralne przeciwne do twoich?
2. Jak często i jak dokładnie robisz rachunek sumienia z tego, co mówisz i myślisz o innych?
3. Czy pamiętasz, że pewnego dnia z każdego swojego słowa o drugim człowieku zdasz rachunek przed Jezusem?