I syn marnotrawny i starszy syn wyłączyli się z radości Ojca. Młodszy chciał szukać gdzie indziej, a starszy nie potrafił się nią cieszyć, bo traktował się jak niewolnika. Do każdego z nich wybiega Ojciec, w którego ramionach doświadczają wolności, przebaczenia, radości – czyli miłosierdzia.
Przeczytaj: Łk 15, 1-3. 11-32
Rozważanie:
Tę przypowieść znamy dobrze od lat. Słyszeliśmy dużo kazań, komentarzy. Jest bardzo popularna szczególnie teraz, w czasie Jubileuszu Miłosierdzia. Niech to nie zniechęca do przeżycia tych treści i zbadania, co aktualnie Bóg chce do mnie przez dzisiejszą ewangelię powiedzieć.
Dostrzec możemy źródła grzechu: szukanie pełni poza Bogiem, odwrócenie od Niego, traktowanie Go jak martwego, albo po prostu jak właściciela niewolników. To nie pozwala dostrzec radości, jaką daje życie z Bogiem, nie umiemy się tym cieszyć.
Wchodząc w grzech, szukamy miłości w innych rzeczach niż Bóg, albo tłumimy w sobie głód miłości. Grzech sprawia, że prędzej czy później przestajemy siebie szanować, orientujemy się, że życie bez Boga pozbawia godności. Tymczasem Bóg tęskni za naszą miłością! Już biegnie z otwartymi ramionami. Wystarczy dać się przytulić i zanurzyć w miłosierdziu. Usłysz, jak mówi do ciebie: „moje dziecko!”
Modlitwa:
Panie, wybacz, że tak często pozwalam Ci tęsknić za moją miłością. Ucz mnie przyjmować Twoją miłość, i nie pozwól nigdy się od niej odłączyć.