Skip to main content

Wszyscy, wierzący i niewierzący, chcielibyśmy, by krótkie zazwyczaj chwile szczęścia rozciągnąć w nieskończoność. W naszej naturze zakodowana jest tęsknota za niebem.

W poszukiwaniu nieba liczymy na dobrych doradców. Potrafimy dbać o empatię, odrzucać konsumpcyjny tryb życia, więcej się modlić, ba! Nawet nie grzeszyć. Ale kiedy czujemy się naprawdę szczęśliwi?

Przeczytaj: Łk 1,46-56

Tweety:

Wielbi dusza moja Pana,
i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.
Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej.

c,t

Rozważanie:
Możemy eliminować grzech, ale zadręczać się o każdy najmniejszy szczegół. Czytać Biblię i być jak faryzeusze. Modlić się godzinami i nie spotykać Boga. Możemy być przykładnymi katolikami i nikogo nie pociągnąć za Jezusem.

Pan spojrzał w stronę Maryi, a jej dusza zaczęła Go wielbić. Poczuła, że Bóg zobaczył, jaka jest, zafascynował się nią i ma na nią pomysł.

Ciągłe doskonalenie się to droga do Boga, ale nie Bóg. Przypomnij sobie, jak zostałeś obdarowany z samej miłości, kiedy nie miałeś jak się odwdzięczyć. Wróć pamięcią do sytuacji, gdy ktoś bezinteresownie zrobił dla ciebie rzecz wymagającą trudu. Przypomnij sobie, kiedy ktoś patrzył na ciebie z miłością, gdy miałeś jedną myśl: „chwilo, trwaj”.

Modlitwa:

Dobry Jezu, proszę, daj mi poczuć Swój wzrok na sobie. Daj mi uwierzyć, że nawet niedoskonały potrafię Ci się podobać. Dopomóż, bym nie uciekał w religijność, ale pogłębiał przez nią autentyczną relację między nami. Niech wypełnia mnie radość z przebywania z Tobą. Amen.