Te same słowa dwa tygodnie temu niosły strach. Dziś nostalgię i nadzieję.
Bo zawsze jest wyjście. Dzisiejsza Liturgia Słowa mówi o nim aż w trzech sytuacjach.
Izajasz mówi o wyjściu dla tych, którzy są pogrążeni w smutku. Jerozolima − zhańbiona niewiasta, porzucona przez męża, która straciła swe dzieci − doświadczy odmiany losu.
Paweł mówi o wyjściu dla tych, którzy ustają w połowie drogi. Z Pokusą acedii, czyli przekonania: nie dotrę do celu, jaki założyłem, jaki stawia przede mną Bóg, bo nie mam już sił, a droga jeszcze daleka − mierzą się ludzie wszystkich czasów. Ten, który zapoczątkował… dobre dzieło, dokończy go − przekonuje Paweł.
Ewangelia mówi o wyjściu dla tych, którzy chodzą drogami grzechu. Jan Chrzciciel głosi na pustyni chrzest na odpuszczenie grzechów.
Niezależnie od tego, czy przygniata nas cierpienie zhańbienia, czy brak sił w realizacji celów, czy też po prostu nasz grzech − zawsze jest wyjście. Jeśli brak ci sił, pokaże je Słowo.