Skip to main content

Niesamowita sprawa. „Ucieczka” może uzdrawiać nasze wnętrze…

Przeczytaj: Mt 12,14-21

Tweety: Gdy się Jezus dowiedział o tym, oddalił się stamtąd. A wielu poszło za Nim i uzdrowił ich wszystkich.

uoo

Rozważanie:

Zobaczmy, że Jezus „nie grał odważnego”, gdy dowiedział się, że faryzeusze chcą Go zabić. Wiedział, że nie jest to „Jego godzina”. Pokazuje nam to coś bardzo istotnego.

Nie zawsze ucieczka jest czymś złym. Czasami trzeba „brać nogi za pas”, by uratować coś, co nie powinno być w naszym życiu utracone. Twierdzenie, że zawsze musimy „stawać w szranki” i walczyć do upadłego nie jest najszczęśliwsze. Przychodzą w życiu chwile, gdy trzeba zrezygnować z ambicji i „zejść ze sceny”.

Co ciekawe, oddalenie się Jezusa zachęciło wielu ludzi do tego, by za Nim podążać. Widać, że jest spora grupa ludzi, którzy doceniają dojrzałość Chrystusa i rozumieją, że nie warto zawsze walczyć do ostatniego pocisku.

Ta sytuacja zaprasza nas do przemyślenia, czy i w naszym życiu nie ma czynności, które robimy „na siłę”. Może się bowiem zdarzyć, że część naszych duchowych postanowień jest wykonywana „z wewnętrznego przymusu”, zamiast z radości, że możemy uczynić coś miłego Bogu.

Interesujące jest także to, że Jezus uzdrowił wszystkich, którzy za Nim wtedy poszli. Intrygujące jest w tym wydarzeniu pytanie, co Go bardziej przekonało do tego „zbiorowego cudu”? Czyżby był zaskoczony gotowością ludzi do pójścia za Kimś, kto według wielu komentatorów tamtej sytuacji, został uznany za przegranego? Czy raczej dokonał uzdrowienia, ponieważ podążający za Nim tłum, także „uciekał” przed jakimś zagrożeniem i poczuł z nimi więź?

Jest to niesamowicie frapujące. Chrystus jawi się nam tutaj jako przywódca ludzi, którzy potrzebują przykładu „dobrej rezygnacji”. Nie chcą oni kogoś, kto będzie ich zachęcał do nieustannej „dezercji z obowiązków”, lecz Mistrza, który nauczy ich wyznaczać mądre granice i pokarze, że przemyślane odejście od zagrożenia nie jest lękiem, lecz taktycznym posunięciem.

Również my przyjdźmy do Jezusa i powierzmy Mu wszystkie nasze trudności. Prośmy Boga o łaskę zobaczenia, że nasza wartość nie zależy od tego, ile zrobimy oraz ile wygramy „wewnętrznych i zewnętrznych walk”. Stwórca nie kocha nas za naszą operatywność i umiejętności, lecz z powodu tego, że jesteśmy Jego dziećmi. Skorzystajmy z przywileju dzieci i przytulmy się do Bożego Serca i odczujmy, że nie musimy zapracowywać na naszą wartość, ponieważ jest ona darmowa. Uspokójmy nasz życiowy pęd i uciekajmy od zbytniego aktywizmu…

Modlitwa:

Panie, chroń mnie od przepracowania. Pragnę pełnić Twoją wolę, a nie własne ambicje. Amen