Skip to main content

Każda z relacji ewangelicznych zamieszcza inne szczegóły odnośnie spotkania przy pustym grobie. Jedna mówi o spotkaniu z młodzieńcem, następna o spotkaniu z jednym aniołem, a Ewangelia wg św. Jana 20,11-18 o rozmowie z dwoma aniołami w bieli. Dowodzi to faktu, że Ewangeliści nie ustalili jednej wersji przy kawie, tylko każdy opisał zrelacjonowane mu wydarzenie.

 Przeczytaj: J 20,11-18

Tweety: 
Jezus rzekł do niej: «Mario!» A ona obróciwszy się powiedziała do Niego po hebrajsku: «Rabbuni», to znaczy: „Nauczycielu”.

Rozważanie:
Ewangelia pióra św. Jana zawiera bardzo ciekawy opis zachowania Marii Magdaleny. Na początku 20 rozdziału tej Ewangelii czytamy, że zobaczywszy odsunięty kamień od razu pobiegła po św. Piotra i umiłowanego ucznia (pewnie św. Jana). Nie wytrzymała napięcia. Chciała, by ktoś przed nią zobaczył to, co się wydarzyło. Jakby bała się tego, że może wydarzył się cud. Gdy zawołani uczniowie odeszli, ona stała przed grobem i płakała. Kiedy wypłakała już prawie wszystkie łzy, zdecydowała się zajrzeć do grobu, gdzie ujrzała dwóch aniołów.

Dzisiaj - 7 kwietnia 2015

Ciekawe jest to, że uczniowie będący przed chwilą w grobie ich nie ujrzeli. Oni zobaczyli tylko płótna i chustę, w które owinięty był Jezus. Interesujące jest w ogóle to, że w opisach pustego grobu, aniołowie rozmawiali tylko z kobietami. Wspomnianym dwóm uczniom nie dane było spotkać pośredników. Pokazuje to, że każdej grupie świadków Zmartwychwstania, Jezus objawia się inaczej. Także dzisiaj nie porozumiewa się tak samo ze wszystkimi chrześcijanami. Dobrze wyraził to Sługa Boży kardynał Wyszyński, który powiedział, że „tyle jest możliwości i tyle dróg do Boga, ile jest ludzi. Bo Bóg ma inną drogę dla każdego człowieka„.

Wracając do osoby Marii Magdaleny, warto przypatrzeć się jej postępowaniu. Jest ono bardzo pouczające. Tak mocno przeżywała ona rozłąkę z Panem Jezusem, że nie dopuściła możliwości, że On mógł zmartwychwstać. Odsunięty kamień, uczniowie wychodzący z grobu z nadzieją, a nawet spotkanie dwóch aniołów nie wystarczyło, by poznała Jezusa. Dopóki Chrystus nie zawołał jej po imieniu, nie dostrzegła w Nim Nauczyciela tylko ogrodnika. Zastanówmy się nad naszymi „doświadczeniami wiary”. Czy to, co nas spotyka „nie zwala nas zbytnio z nóg” i nie zniechęca do kroczenia za Jezusem? Jeśli to, co przeżywamy powoduje w nas smutek, odważmy się pochylić „nad naszym grobem”.

Bóg zawsze do trudnych zdarzeń dołącza w pakiecie „aniołów”, którzy dają wytłumaczenie i naprowadzają nas na Chrystusa. Mogą oni przybrać różne postacie. Czasami będzie to rada znajomego z pracy, dobre kazanie lub „niewytłumaczalny splot wydarzeń”. Pomimo tego, że od razu nie rozpoznamy Jezusa w tych wydarzeniach, chociaż postarajmy się wejść z Nim w dialog. Na pewno, po jakimś czasie (tak jak Marii) powie nam nasze imię (czyli to, kim jesteśmy) i da nam się poznać w przeżywanym przez nas doświadczeniu. Wtedy okaże się ono zbawienne i „rozwijające skrzydła”.

Modlitwa:
Panie, jestem pod wrażeniem cudu zmartwychwstania. Zatrzymuje się przy nim w modlitewnym zamyśleniu. Uczę się od Marii, że Ty ożywiasz najbardziej osłabione nadzieje. Amen.