Skip to main content

Tragedia w każdym calu. Judasz, człowiek z najbliższego otoczenia Jezusa, zdradza swojego Mistrza. Robi to w sposób perfidny. Sam idzie do arcykapłanów i pyta: „Co chcecie mi dać, a ja…”. Widać w tych słowach wielką chęć „pozbycia się” Jezusa. Nie ma tutaj ani krzty nacisku.

Przeczytaj: Mt 26,14-25

Tweety:
Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam». A oni wyznaczyli mu trzydzieści srebrników.

Rozważanie:
Nikt za Judaszem nie chodził, by zdradził Chrystusa. On z własnej, nieprzymuszonej woli przyszedł do arcykapłanów. Nawet nie postawił konkretnych warunków. Nie wyznaczył wysokiej sumy pieniędzy. Arcykapłani mogli mu dać jeszcze mniej niż 30 srebrników. Być może akurat taka suma przyszła im do głowy, ponieważ trzydzieści srebrników to cena za niewolnika. Oni tak przecież traktowali Jezusa. Mieli Go za zwykłego człowieka, którego można zniewolić i zabić, więc podeszli do tej transakcji jak do kupna niewolnika.

Judasz przez te słowa pokazuje, że nie do końca mu zależy na nagrodzie. Ona jest tylko dodatkiem. Jest to wręcz przerażające. Czy Jezus „zaszedł mu aż tak za skórę”, że bez wymagań, wręcz „od ręki” chciał wydać Go oprawcom?

1 kwietnia 2015

Ewangelista Mateusz opisuje zdradę Judasza od razu po wydarzeniu w Betanii, gdzie kobieta wylała Jezusowi na głowę drogi olejek. Wywołało to oburzenie uczniów i oskarżenie kobiety o marnotrawienie tak cennej rzeczy. Jezus stanął w jej obronie i wytłumaczył, że jest to bardzo ważny gest miłości względem Niego oraz „pierwsze kroki” w przygotowaniu Go na pogrzeb. Właśnie po tych słowach Ewangelista notuje, że Judasz udał się do arcykapłanów.

Bardzo emocjonalna reakcja. Chociaż zdrada mogła być wynikiem dłuższej obserwacji Mistrza i narastającej w Judaszu niechęci do Jezusa, „eksplozja” negatywnych emocji nastąpiła po „miłosnym namaszczeniu” kobiety (przez św. Jana utożsamianej z Marią, siostrą Łazarza).

Wczytując się w tę Ewangelię, zapytajmy siebie, czy i my nie oddajemy pięknego stanu łaski uświęcającej za bezcen? Czy przypadkiem nie popadamy w grzechy z powodu tego, że nie widzimy wielkiej wartości w bliskim obcowaniu z Bogiem? Zastanówmy się, co uważamy w naszym życiu za istotne. Czy potrafimy się oburzać tyko wtedy, gdy ktoś według nas źle wykorzystuje dobra ziemskie? A co jeśli my i nasi najbliżsi za nic sobie mamy sakramenty, Ewangelię i Kościół, który prowadzi nas do zbawienia?

Modlitwa:
Panie pokarz mi, co w życiu jest najcenniejsze. Nie pozwól mi oddalać się od Kościoła, bym nie przeceniał materii, a przy tym zapominał o wieczności. Amen.