Biedny Jezus. Jak często musiał stawać w „słowne potyczki” z faryzeuszami. Z dzisiejszego fragmentu Ewangelii dowiadujemy się, że niestety nie były one na poziomie. Było w nich więcej emocji i „pustego przekomarzania się” niż konstruktywnej rozmowy. Zamiast prowadzić do rozwoju poglądów słuchaczy, miały na celu „złapanie” Jezusa w słowie…
Przeczytaj: Mk 8,11-13
Tweety:
Czemu to plemię domaga się znaku? Zaprawdę powiadam wam: żaden znak nie będzie dany temu plemieniu
Rozważanie:
Gdy Chrystus okazywał się „zbyt inteligentnym rozmówcą”, do debat wkraczały bardzo nieuczciwe argumenty. Skoro faryzeusze nie mogli „znaleźć żadnej dziury” w myśleniu Jezusa, sięgali po bardziej „abstrakcyjne przytyczki”. Według zasady, że jeśli nie można złapać Go w rozmowie, to można podnieść poprzeczkę do poziomu cudów. Faryzeusze zaproponowali więc Jezusowi „wykazał się” nadludzką mocą.
Widać w tym podejściu myślenie niejednego z nas. Czy nie wychodzimy czasami z przekonania, że jeśli ktoś śmie podważyć nasze racje, to musi być idealny, a na dodatek powinien mieć cudotwórcze moce? Brak w nas chęci do uznania, że każdy człowiek jest równoprawnym partnerem do rozmowy. Faryzeusze tak się w takim myśleniu zapędzili, że nawet w rozmowie z Bogiem, chcieli być zawsze „na wierzchu”. Nie warto brać z nich przykładu. Przejrzyjmy nasze rozmowy z ludźmi i Panem Bogiem.
Opanujmy nieodpartą chęć dyktowania zasad. Zamiast tego otwórzmy się na mądrość, którą mogą mieć nasi rozmówcy. Także na modlitwie nie czepiajmy się szczegółów. Zrezygnujmy z myślenia, że Bóg musi dać nam wszystko, co sobie zaplanujemy…
Modlitwa:
Panie, otwieraj mnie na głębszą modlitwę. Niech rozmowa z Tobą przestanie być miejscem „skarg i zażaleń”, a stanie się dialogiem, w którym poprzez poznanie Ciebie, będzie wrastała moja miłość do Ciebie i drugiego człowieka. Amen.