Miał swoje plany, swoje marzenia. W pewnym momencie Bóg wpakował mu się w sam ich środek. I Józef niewiele miał do powiedzenia. O wtargnięciu Tamtego w swoją historię dowiaduje się właściwie już po fakcie. Jakiś koszmar, zły sen, dramat. Teraz można tylko szukać sposobu na zminimalizowanie strat, na w miarę bezbolesne wykręcenie się z tej historii.
I wtedy Bóg mówi Józefowi coś bardzo ważnego. Twoja Małżonka. Ty nadasz mu imię. To nadal twoje życie. Wtargnąłem w twoją historię? Tak. Bez pytania cię o zdanie zacząłem dzielić się z tobą twoim życiem? Tak. Ale i Ja dzielę się z tobą Mną samym.
Słyszeliśmy, że mamy nikogo nie nazywać Ojcem. Do Józefa sam Syn Boży mówił tato. Mało tego. Jeśli dla każdego z nas Bóg ma w jakimś stopniu twarz naszego własnego ojca, to dla Jezusa Twarz Ojca miała rysy twarzy Józefa. Tyle stracić. Tyle otrzymać. Józef musiał podzielić się z Bogiem swoim życiem. Bóg podzielił się z Józefem swoim Ojcostwem. Prawy Józef. Uczciwy Bóg.
Zobaczyć, że Ten, którego działania w moim życiu czasem tak bardzo nie rozumiem, jest Uczciwy. Nie krzywdzi. Nie okrada. Jeśli coś zabiera, to zazwyczaj po to, by w to miejsce dać Niesamowicie Więcej.