Kto drwi z ubogiego, znieważa jego Stwórcę, kto cieszy się z klęski, nie ujdzie karania. Prz 17,5
Niemcy nazywają to brzydkie i szkodliwe uczucie Schadenfreude — radością z czyjegoś nieszczęścia. W dzisiejszej, pełnej obłudy i walki przestrzeni publicznej stało się ono plagą. Ludzie, wydawałoby się, przyzwoici (niekiedy nawet niestety uważający się za chrześcijan!), skaczą z radości, gdy polityk czy choćby zwolennik przeciwnej partii padł ofiarą wypadku, śmierci osoby najbliższej czy innego nieszczęścia. Przyzwoitość obowiązuje, ale tylko w jedną stronę — wobec „naszych”. Co więcej, ten rak radości z cudzych nieszczęść zaczął zatruwać nawet katolików. Jeśli popatrzymy, co na temat nielubianych przez siebie hierarchów czy działaczy kościelnych wypisują na forach internetowych zaangażowani wierni świeccy, a nawet duchowni, można tylko zapłakać. Nienawiść opanowała serca.
„Nie tak będzie między wami” (Mk 10,43). Księga Przysłów zapowiada: „Kto cieszy się z klęski, nie ujdzie karania”. Tekst święty nie przewiduje wyjątków, nie dodaje: „Nie dotyczy ludzi, których nie popierasz”. Radość z cudzego nieszczęścia podlega karze. I nie kto inny, jak Pan Jezus przypomina: „A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi… Miłujcie waszych nieprzyjaciół” (Mt 5,22. 44). Przekonamy się o tym na Jego przyszłym sądzie, któremu nikt z nas nie ujdzie.
Zastanów się:
1. Jakie objawy nienawiści w swoim sercu możesz zauważyć?
2. Co piszesz w internecie o ludziach, których uważasz za swoich przeciwników?
3. Czy pamiętasz o tym, że pewnego dnia staniesz przed Jezusem, bo zdać sprawę ze swojego stosunku do bliźnich?