Słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa. Iz 55,11
Często brakuje nam wiary. Modlimy się, przyjmujemy sakramenty, nawet wypowiadamy akty ufności, prosimy Pana Boga o jakieś rzeczy, ale kiedy przychodzi co do czego, to okazuje się, że w istocie rzeczy najprawdopodobniej nie wierzymy, że On naprawdę może dokonać wszystkiego, co zechce. Załamujemy ręce nad upadkiem Kościoła w Europie, nad prześladowaniami chrześcijan, zabijaniem dzieci poczętych i starców, degrengoladą moralną i kulturową, i jak Kasandra wieścimy, że nie ma ratunku, że nie da się temu całemu złu zapobiec, szatan szaleje, cywilizacja upadnie.
Czy święci Piotr, Paweł lub Ignacy Antiocheński żyli w lepszych czasach? Czy w piątym albo siódmym wieku, gdy panowali święci papieże Leon Wielki i Grzegorz Wielki, Europa była mniej upadła, bardziej cywilizowana i bezpieczniejsza, a Kościół świętszy, skuteczniejszy i bardziej prawowierny? Czy święci Katarzyna Sieneńska albo Jan Maria Vianney działali w lepszych, łatwiejszych czasach? Nie, ale wszyscy oni wierzyli, że Bóg może wszystko, i robili tyle, ile sami mogli, nie marudząc, że się nie uda.
Podobnie w naszym życiu prywatnym, osobistym. Także tutaj Bóg może wszystko, jeśli tylko naprawdę w to uwierzymy. Módlmy się o wiarę. Od tego trzeba zacząć.
Zastanów się:
1. Czy wierzysz, że Bóg naprawdę może dokonywać cudów tu i teraz?
2. Czy robisz to, co możesz, choćby niewiele, by rozszerzać Królestwo Boże na ziemi?
3. Jakie sposoby stosujesz, by nie poddawać się czarnowidztwu?