Skip to main content

Często słyszy się „wymieniankę”, że chrześcijanin powinien robić „to, tamto i siamto”, by być dobrym wyznawcą Chrystusa. Zakłada się, że dopóki nie posiądzie on wielkiej wiedzy religijnej, nie odmówi nowenny pompejańskiej oraz nie będzie codziennie chodził do kościoła, jego wiara pozostawia wiele do życzenia.

Przeczytaj: Mt 11,25-27

Tweety:

Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom

bz

Rozważanie:

Na szczęście, fragment Ewangelii Mt 11,25-27 pokazuje, że chrześcijaństwo nie jest religią „intelektualnego dorobku i aktywizmu”. W naszej wierze chodzi o coś zupełnie innego. Jezus jasno pokazał, że Jego naśladowcy nie muszą być elitą intelektualną społeczeństwa. W swojej „modlitewnej rozmowie” z Bogiem Ojcem, dziękował za to, że Stwórca nie wymaga od chrześcijan wyższego wykształcenia.

Jest to bardzo wymowne. Uzmysławia nam, że miłość Boga jest dostępna dla każdego. Nie trzeba mieć predyspozycji do tego, by wierzyć. Każdy, kto chce powierzyć swoje życie Bogu, może to uczynić. Nie ma konieczności składania skomplikowanych podań z bogatym CV. U Boga wszystkie propozycje współpracy są rozpatrywane pozytywnie. Dokonuje się to „od ręki”. Bóg „nie rzuca” naszej gotowości na stertę innych „duchowych podań”  i nie prosi jak pracodawcy, byśmy czekali na telefon.

Dzisiejsza Ewangelia jest ciekawa również dlatego, że opisuje upodobania Boga. Jest to naprawdę wyjątkowe. Nie są to przykazania, błogosławieństwa, mądre myśli, tylko proste stwierdzenia o tym, co „lubi” Bóg. Dla wielu z nas jest to pewnie nienaturalne. Przyzwyczailiśmy się do Boga, który ma wszystko dobrze przemyślane, a nie do Wszechmogącego, który przy wyborze kieruje się nie do końca wytłumaczalnymi zamiłowaniami.

W tym wypadku, Jego „boskie emocje” poprowadziły Go do docenienia „prostaczków”. Stwórca uwielbia tych, którzy mają proste myślenie. Oczywiście nie oznacza to prostactwa. Bóg wysoko ocenia tych, których wiara i religijność nie są zawiłe. O nich przynajmniej wiadomo, że nie zaplątają się w przeróżne dwuznaczności. Ich słowa nie mają „podwójnego dna”, a zachowania są oznaką serca. Są więc oni przykładem dosłownej realizacji słów Jezusa: „Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi” (Mt 5, 37).

Czytając i rozważając tę Ewangelię, warto zastanowić się, jak wygląda nasze podejście do życia duchowego. Czy przypadkiem zbytnio go sobie nie komplikujemy? Wiara, jak słyszeliśmy, nie polega na rozkładaniu na czynniki pierwsze wszystkich dogmatów, ani odnajdywaniu odpowiedzi na pytania, które często ich nie posiadają. W wierze wszystko otrzymujemy od Boga. Niczego sami nie wydumamy. Wszelkie dodatki, które nie są zaakceptowane przez Urząd Nauczycielski Kościoła, są urozmaiceniami, które nie budują niczego dobrego. W chrześcijaństwie potrzeba bowiem zaufania, że Kościół jest prowadzony przez Ducha Świętego. Gdy go nam brakuje i chcemy, by wszystko było namacalne, często zubożamy naszą religię i czynimy z niej „zestaw” złotych myśli z pogranicza psychologii, pedagogiki i innych nauk empirycznych…

Modlitwa:

Panie, uczyń ze mnie swego prostaczka. Pragnę bez zawiłości patrzeć na moje życie. Dodaj mi odwagi, bym kochał najprostsze sprawy, tylko pozornie „szarej codzienności”. Amen.