Chciał zostać w chlebie, żeby każdego było stać. I żeby z każdym być tak blisko, jak blisko może być wtedy, gdy Go spożywamy.
Z Ewangelii wg św. Jana: Ja jestem chlebem żywym. który zstąpił z nieba.
Kiedyś słyszałem taką bardzo ciekawą medytację o tym, że Bóg mógł pozostać między nami w jakimś stanie zupełnie bezpiecznym. Nie jako chleb, który łatwo skruszyć, ale na przykład jako diament, który jest najtwardszym minerałem świata. Moglibyśmy na ten diament patrzeć, moglibyśmy go zamknąć w muzeum za jakąś kuloodporną szybą… Wyznawać, że w nim ukryty jest Bóg, sprzedawać bilety do takiego miejsca, z daleka Go podziwiać.
Tymczasem Bóg tak nie chciał. Chciał zostać w chlebie, żeby każdego było stać. I żeby z każdym być tak blisko, jak blisko może być wtedy, gdy Go spożywamy. By z każdym wejść w taką szaloną, absolutną, niepojętą intymność. Oto Chleb Żywy, który daje życie, bo nie jest to obserwowania, podziwiania z daleka – jest do spożywania. Do karmienia się Nim i do stawania się takim, jak On. Do zobaczenia jutro.