Król Sedecjasz powiedział do Jeremiasza: „Obawiam się mieszkańców Judy… by czasem mnie nie wydano w ich ręce i by mnie nie wyszydzili”. (Jr 38,19)
Na krótko przed upadkiem oblężonej Jerozolimy król prosi Jeremiasza, by mu doradził, co ma robić. Wciąż uparcie odmawia poddania się Babilończykom, bo domagają się tego doradcy i dowódcy, ale sytuacja robi się rozpaczliwa. Choć Jeremiaszowi grozi śmierć za niemiłą radę, zaleca kapitulację: „Posłuchaj, proszę, głosu Pana… a wyjdzie ci tona dobre i pozostaniesz przy życiu. Jeżeli zaś odmówisz poddania się… Wszystkie twoje żony i twoi synowie zostaną zaprowadzeni do Chaldejczyków, a i ty nie ujdziesz ich rąk. Pochwyci cię bowiem król babiloński, a miasto to zostanie spalone ogniem”. Jednak król oponuje. Boi się Żydów, którzy przeszli wcześniej na stronę Babilończyków, żeby go nie wyszydzili. Boi się nawet własnych dowódców i doradców, więc nakazuje Jeremiaszowi, żeby skłamał, gdy zapytają go o treść rozmowy. Zapewnienia Jeremiasza — a raczej zapewnienia samego Boga, bo przecież to Bóg mówi przez usta proroka i król doskonale o tym wie — nie zdają się na nic.
Sedecjasz zostaje pochwycony, oślepiony i zaprowadzony w kajdanach do Babilonii, a w Jerozolimie nie zostaje kamień na kamieniu. Spotkały go znacznie gorsze nieszczęścia niż te, których się obawiał. Sprowadził je na niego jego lęk.
Kiedy ludzie czynią rzeczy złe, niszczące, destrukcyjne, kiedy ranią innych albo działają na własną szkodę, to najczęściej powodem jest lęk. Nie zawsze uświadomiony, często ukryty w cieniu innych motywacji. Nierzadko podszyta jest nim pycha; również otwarta agresja i wrogość z reguły wywołana jest słabością i lękiem: przed odrzuceniem, zranieniem, utratą władzy czy wpływów.
Najbardziej absurdalne jest to, że większość lęków i obaw nigdy się nie spełnia, jeśli im w tym sami nie pomagamy, zmieniając je w samospełniającą się przepowiednię — właśnie tak, jak stało się w wypadku Sedecjasza.
Zawsze, kiedy zamierzasz coś uczynić z obawy przed kimś lub przed czymś, przemyśl bardzo starannie, czy na pewno nie ma innych rozwiązań.
Zastanów się:
1. Jaką rolę odgrywa w twoim życiu lęk? Jak często kryje się pod innymi, bardziej świadomymi motywacjami?
2. Jak radzisz sobie z lękiem? Czy strategie, które stosujesz, są skuteczne? Czy można je poprawić?
3. Czy stale na nowo zawierzasz siebie Bogu, widząc w nim źródło wszelkiej pewności i bezpieczeństwa?