Skip to main content

Dlaczego przy wielu okazjach milczymy? Czy wszystkie momenty, gdy „nie zabieramy głosu”, można usprawiedliwić twierdzeniem, że po prostu nam się nie chciało wypowiedzieć? Wydaje się, że cisza ma o wiele głębsze znaczenie niż tylko brak mowy…

Przeczytaj: Mt 9,32-38

Tweety: 

Po wyrzuceniu złego ducha niemy odzyskał mowę, a tłumy pełne podziwu wołały: «Jeszcze się nigdy nic podobnego nie pojawiło w Izraelu

Rozważanie:

Są różne rodzaje ciszy. Jest „bezgłos” pogłębiający naszą relację z Panem Bogiem. Dzięki niemu jesteśmy w stanie popatrzeć z dystansem na to, co nas otacza. Jest również milczenie terapeutyczne. Często stanowi ono „ostatnią deskę ratunku” przed nieuporządkowanym aktywizmem. Jest także „cisza taktyczna”, której celem jest włączenie trybu „przyczajony tygrys, ukryty smok”, który pozwala z bezpiecznej odległości spojrzeć na grożące nam niebezpieczeństwo. Wszystkie wymienione powyżej typy milczenia nie wyczerpują jednak różnorodnych funkcji ciszy. Dochodzi do tego także milczenie, która ma za zadanie ukryć coś przed innymi ludźmi.

Czasami jest to potrzebne. W końcu ludzie nie muszą wszystkiego o nas wiedzieć. Gorzej, gdy kamuflaż stanie się naszym drugim „ja”. Wtedy możemy stracić kontakt z realnym światem i żyć w nieustannym lęku, że wszyscy za dużo o nas wiedzą. Nie wiadomo, co „zamknęło usta” opętanemu niemowie, którego przyprowadzono do Jezusa. Ciekawe, dlaczego opętanie, czyli „przejęcie pewnych władz przez złego ducha” poskutkowało brakiem mowy. Czyżby ten człowiek swoimi „grzechami języka” zaprosił złego do swojego życia?

Dzisiaj - 7 lipca 2015

Ten przypadek pokazuje nam coś bardzo interesującego. Skoro mowa może zostać „zablokowana” przez Złego ducha, to znaczy, że Księciu ciemności zależy na tym, byśmy pewnych rzeczy nie wypowiadali, a o innych rozmawiali z jeszcze większą intensywnością. Okazuje się, że nie wszystkie słowa są równoważne. Mowa niesie w sobie przeogromną moc!

Pismo Święte zawiera w sobie wiele fragmentów, które bardzo dobrze „nastrajają” nasz narząd mowy. W Liście do Efezjan słyszymy, byśmy odrzucili kłamstwo i „zainwestowali w prawdę”. Ponadto św. Paweł zachęca, by z naszych ust nie wychodziła żadna mowa szkodliwa, lecz tylko budująca, zależnie od potrzeby, by wyświadczała dobro słuchającym (por. Ef 4,25- 29). Poza tym, w Ewangelii według św. Mateusza słyszymy, żeby nasza mowa była: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi (por. Mt 5,37).

Jak widzimy, Słowo Boże bardzo radykalnie wypowiada się na temat ideału „chrześcijańskiej mowy”. Warto przy tej okazji zapytać siebie, jakie słowa wychodzą z moich ust? Czy wszystkie są godne osoby ochrzczonej? Trzeba jasno sobie powiedzieć, że chociaż nie dochodzi w naszym życiu do opętania, to nie znaczy, że wypowiadane przez nas słowa są dobre i budujące. Zaobserwujmy zarówno momenty, kiedy wypowiadamy swoje zdanie jak i czas, kiedy decydujemy się milczeć. Nasz język, to organ, który wymaga chyba największej „duchowej pracy”.

Modlitwa:

Panie, zgodnie z tym, co napisał św. Jakub, pragnę Tobie powierzyć mój język. Powtarzam z zaufaniem słowa Jego listu: „Jeśli kto nie grzeszy mową, jest mężem doskonałym, zdolnym utrzymać w ryzach także całe ciało” (Jk 3,2).