Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie (J 2,11).
Wesele w Kanie odbywało się „trzeciego dnia” po rozmowie Jezusa z Filipem i Natanaelem. Kiedy Filip powiedział Natanaelowi: „Znaleźliśmy Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy — Jezusa” (czyli oczekiwanego Mesjasza), ten przyszedł do Jezusa i po krótkiej rozmowie uwierzył w Niego: „Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś Królem Izraela!”. Jezus zaś obiecał uroczyście: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ujrzycie niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego”.
Spełnienie obietnicy Zbawiciela nadeszło bardzo szybko — „trzeciego dnia” zapowiedzianego przez proroka Ozeasza („Po dwu dniach przywróci nam życie, a dnia trzeciego nas dźwignie i żyć będziemy w Jego obecności”).
Cud na weselu w Kanie to pierwszy widzialny znak boskiej mocy Pana, zarazem proklamacja ery mesjańskiej (jej czytelne symbole, zaczerpnięte od Proroków, to absurdalnie wielka obfitość wina, jego doskonała jakość i smak oraz radość uczty weselnej); zapowiedź wylania Krwi Mesjasza w zbawczej ofierze Jego męki i śmierci oraz Jego zmartwychwstania trzeciego dnia; zapowiedź przemiany wina w Krew obmywającą nas z grzechów, doskonały Napój na życie wieczne — dokonującej się od tej pory nieustannie w bezkrwawej ofierze eucharystycznej, uobecniającej jedyną zbawczą Ofiarę Kalwarii.
W Kanie Galilejskiej Mesjasz objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.
Wiara Natanaela (Bartłomieja) wydała owoce. Wszedł do Kolegium Apostołów i zaniósł Ewangelię Jezusa aż krańce ziemi; potem zaś potwierdził ją ostatecznie przyjęciem męczeńskiej śmierci.
Czasy mesjańskie, czasy ostateczne już się zaczęły, wierzmy i radujmy się!