Następnie wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, mówiąc: „Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów”(Mt 26, 27-28).
Kiedy Jakub i Jan poprosili Jezusa, by mogli siedzieć po obu Jego stronach w Jego chwale (można podejrzewać, że raczej to wcześniejsza wersja Marka jest prawdziwa, a nie Mateuszowa, wkładająca te słowa w usta matki), Ten im obiecał: „Kielich, który Ja mam pić, pić będziecie”. Tym kielichem był kielich Jego Krwi Nowego i Wiecznego Przymierza, przelanej za wielu na odpuszczenie grzechów.
Jakub jako pierwszy z apostołów wypił swój kielich, przelewając krew za Chrystusa. A kiedy święty Jan (który według tradycji Kościoła był jedynym z nich, zmarłym śmiercią naturalną) pisał po latach czwartą Ewangelię, ostatnią w kolejności, jako jedyny nie zamieścił w niej sceny ustanowienia Eucharystii.
W zamian dał opis umycia nóg uczniom, które także miało miejsce podczas Ostatniej Wieczerzy. Uważa się, że zrobił tak, gdyż uważał te wydarzenia niejako za równoznaczne — polecenia „To czyńcie na moją pamiątkę” i „Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi” to dwa sposoby spełniania tego samego kielicha.
Nieliczni dostępują chwały męczeństwa, ponosząc szybką śmierć za Chrystusa, inni latami ponoszą męczeństwo bezkrwawe, służąc bliźnim modlitwą i miłością miłosierną. Oba sposoby są wyznaniem wiary w Chrystusa i udziałem w Jego krzyżu. Jeden bądź drugi, któryś musimy przyjąć.
„Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je” (Mt 10, 38-19).
„Kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej” (1 Kor 11, 27).