Głosić Ewangelię bez zabezpieczeń i polisy
Pan Jezus dał nam w dzisiejszej Ewangelii „twardy orzech do zgryzienia”. Polecił bowiem, by zrezygnować z wszelkich ulepszaczy i gadżetów. Dlaczego? Wydaje się, że po to,by nikomu nie przyszło do głowy, że uzyskany „ewangelizacyjny skutek” jest owocem czegokolwiek lub kogokolwiek innego niż Wszechmogący Bóg. Warty zauważenia jest również „pakiet” jaki otrzymali Apostołowie. Chociaż nie były to ani pieniądze ani „ziemska władza”, radość musiała być niesamowita. „Jezusowi wysłannicy” (apostolos z greckiego to wysłannik) dostali „Coś”, czego nie można kupić i co nie przychodzi wraz z doświadczeniem. Mocy „rozprawiania się” ze złymi duchami i leczenia chorób nie ma nikt, kto nie otrzyma tego od Boga. Dostali więc cenny dar.”Niestety” została do niego dołączona trudna Instrukcja Obsługi. Nie mogą mieć nic „na zapas” i muszą chodzić tam, gdzie ich przyjmą, a nie gdzie prowadzą ich upodobania.
A teraz kilka pytań do refleksji:
Czy my też poszlibyśmy na taki „układ” z Bogiem? Czy zrezygnowalibyśmy z naszej „ciepłej, religijnej posadki” i wybrali się w prawdziwą duchową podróż?
Jeśli tak, to trzeba „wziąć na warsztat” nasze poglądy o Bogu i codzienności. Trzeba je jeszcze raz przejrzeć, by nie okazało się, że wkradło się do naszego życia wygodnictwo, które będzie osłabiać nasz kontakt z Bogiem.